Masz pomysł na biznes, a może chcesz rozwinąć dotychczasową działalność? Skorzystaj z Funduszy Europejskich! Sprawdź, czy twój koncept ma szansę powodzenia, znajdź program i złóż wniosek o dofinansowanie. Uwaga! W niektórych działaniach otrzymasz też pomoc ekspertów i mentorów.
Przedsiębiorcy to obok samorządów najwięksi beneficjenci Funduszy Europejskich. Unijne wsparcie pozwala im nie tylko wystartować z własną firmą, ale też rozwijać już istniejący podmiot. Masz pomysł na biznes? Przekuj go w konkrety i aplikuj o środki. Jak i gdzie? Możliwości jest naprawdę sporo.
Zweryfikuj pomysł, złóż wniosek
Jeśli masz pomysł na biznes lub chcesz rozwinąć dotychczasową działalność, to prawdopodobnie dokładnie wiesz, na co potrzebujesz pieniędzy. I tego się trzymaj! Twoja wiedza na temat danego produktu czy usługi, a także znajomość rynku, na którym będziesz działać, to bardzo dobra podstawa.
Fundusze Europejskie dają wiele możliwości jeśli chodzi o uzyskanie dofinansowania (w formie dotacji lub pożyczek) na założenie własnej firmy. Można też skorzystać ze szkoleń i porad przy prowadzeniu firmy. Projekty skierowane do osób przedsiębiorczych pilotują różne instytucje. Wystarczy wybrać tę właściwą i zgłosić do niej swój pomysł na firmę.
O dotację na start mogą ubiegać się osoby, które nie ukończyły 30 lat – warto śledzić strony wojewódzkich i powiatowych urzędów pracy oraz 30+ – tu wsparcie oferują programy regionalne. W pakiecie są też szkolenia, doradztwo oraz porady lub pomoc finansowa na początkowym etapie działania firmy. Konkretne wsparcie można też uzyskać z programów krajowych, tradycyjnie już start-upy mogą uzyskać potrzebną im pomoc w ośrodkach innowacji działających na wschodzie Polski.
Chcesz rozwinąć firmę? Mało tego, wiesz, że twój pomysł jest dobry, ale nie jesteś pewien, czy wpisze się w projektowe ramy? Przekonaj się, czy masz szanse na wsparcie. Wyszukiwarka Dotacji wskaże ci możliwe rozwiązania. Wpisz, jaki podmiot reprezentujesz, gdzie chcesz realizować projekt i z jakiej dziedziny. Przejrzyj dostępne nabory i sprawdź, czy twój projekt kwalifikuje się do dofinasowania.
Następnie zobacz, jak wypełnić wniosek. Masz pytania? Poszukaj na nie odpowiedzi w Punktach Informacyjnych Funduszy Europejskich, gdzie eksperci pomogą ci za darmo. A jeśli nadal czujesz, że wypełnienie wniosku o dofinansowanie przekracza twoje możliwości, możesz wziąć udział w szkoleniach, spotkaniach informacyjnych czy webinarach, organizowanych przez instytucje przyznające dofinansowanie oraz punkty informacyjne PIFE.
Przypilnuj terminów, przygotuj niezbędne dokumenty i dobrze zaplanuj realizację projektu – ważne, by wskaźniki, które zamierzasz osiągnąć były realne, policz koszty. Jeśli twój pomysł wpisuje się w założenia konkursowe, wypełnij wniosek w systemie informatycznym i czekaj na wyniki oceny ekspertów.
Poszukaj wsparcia
Z jakich programów mogą skorzystać przedsiębiorcy w perspektywie 2021–2027?
Zacznijmy od Funduszy Europejskich dla Polski Wschodniej, które m.in. wspierają tworzenie i rozwój start-upów. Młodzi ludzie, którzy przy pomocy ekspertów i mentorów chcą przekuć pomysł w rentowny produkt, mogą skorzystać ze wsparcia Platform startowych dla nowych pomysłów. Po zakończeniu pracy nad produktem najlepsze start-upy ubiegają się o bezzwrotne dofinansowanie w wysokości do 600 tys. zł na rozwój biznesu.
Interesujące przedsiębiorców nabory oferuje też Program Fundusze Europejskie dla Nowoczesnej Gospodarki. Jednym z nich jest Startup Booster Poland – program akceleracyjny dla innowacyjnych mikro- i małych przedsiębiorstw znajdujących się w początkowej fazie rozwoju. Start-upy mogą liczyć na wsparcie ekspertów, mentorów, a także granty do 400 tys. zł.
Bliżej warto się przyjrzeć Ścieżce SMART FENG. Oferta kierowana jest do firm z sektora MŚP, które chcą wdrażać wyniki prac badawczo-rozwojowych i innowacje. Program umożliwia realizację projektów modułowych. To ważne, bo przedsiębiorca może zrealizować swoje potrzeby, aplikując o wsparcie w różnych obszarach w jednym wniosku. Obowiązkowym elementem są prace badawczo-rozwojowe lub wdrożenie innowacji. Poza tym przedsiębiorcy mogą się starać o dofinansowanie działań związanych z cyfryzacją, zazielenieniem przedsiębiorstw, internacjonalizacją (ekspansją za zagraniczne rynki), rozwojem kompetencji oraz infrastrukturą B+R. Firmy może także zainteresować specjalny konkurs skierowany na projekty badawcze zwiększające dostępność (Ścieżka SMART – nabór tematyczny Dostępność). Można się w nim skupić na opracowaniu rozwiązań, które zaspokajają potrzeby osób ze szczególnymi potrzebami.
KPO dla przedsiębiorców
Na konkretną pomoc firmy mogą liczyć również z Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności. Z tych pieniędzy można sfinansować inwestycje w infrastrukturę i cyfryzację, wdrożenie zielonych technologii, np. budowę instalacji fotowoltaicznych, czy szkolenia pracowników.
Przedsiębiorcy mogą szukać wsparcia m.in. w Komponencie A – Odporność i konkurencyjność gospodarki. Łącznie to ponad 21 mld zł, z których znaczna część trafi bezpośrednio do firm. Z tych pieniędzy mogą sfinansować przedsięwzięcia, które pozwolą im m.in. unowocześnić produkcję, podnieść kompetencje pracowników, wdrożyć nowe technologie, a także wprowadzić do firm zielone i cyfrowe rozwiązania. Aktualne oraz planowane nabory:
Komponent B – Zielona energia i zmniejszenie energochłonności to finansowane wsparcie dla szybszej wymiany starych pieców węglowych na bardziej ekologiczne, zakupu paneli fotowoltaicznych i kolektorów słonecznych czy rozwoju technologii wodorowych. Aktualne oraz planowane nabory:
Z kolei Komponent C – Transformacja cyfrowa to m.in. poprawa dostępu do szybkiego internetu, rozwój e-usług czy wzrost cyberbezpieczeństwa. Wśród planowanych naborów są:
Więcej aktualnych i przyszłych naborów, także w ramach pozostałych komponentów, można znaleźć tutaj.
Dowiedz się więcej
Chcesz poznać lepiej ofertę Funduszy Europejskich dla przedsiębiorców i poznać możliwości pozyskania dotacji i instrumentów zwrotnych? Weź udział w bezpłatnych spotkaniach i szkoleniach organizowanych na terenie całego kraju, a także za pośrednictwem popularnych platform komunikacyjnych.
Tylko do końca tego roku odbędzie się kilka szkoleń na temat tego, jak uzyskać dofinansowanie i rozwijać firmę z Funduszami Europejskimi. Szukając interesującego cię webinaru, skorzystaj z wyszukiwarki dostępnej na stronie Funduszy Europejskich.
Kobiety są ambitne, wielozadaniowe i przedsiębiorcze. Mimo wysokich kompetencji wiele z nich pozostaje bez pracy. Powrót na rynek po dłuższej przerwie, założenie lub rozwój własnej firmy czy zdobycie nowych kwalifikacji ułatwiają Fundusze Europejskie.
UE wspiera aktywne kobiety. Europejskie programy pozwalają paniom zakładać i rozwijać biznesy, dokształcać się, a gdy trzeba – przekwalifikowywać. Kobiety zdobywają nowe umiejętności, a co za tym idzie – pracują w coraz lepszych warunkach.
Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że efekty realizowanych od 20 lat projektów każdego dnia poprawiają jakość życia Polek. Nasz kraj jest jednym z największych beneficjentów unijnych środków, a przykładów wsparcia kobiet, zarówno na poziomie krajowym, jak i regionalnym, nie brakuje.
Szkolenia zawodowe, staże, a może własna firma?
UE wspiera naukę na każdym etapie życia. Kobiety uczą się języków obcych, rozwijają kompetencje społeczne i cyfrowe, podnoszą kwalifikacje zawodowe, studiują. Wszystko to z myślą o podjęciu bardziej ambitnej, a co za tym idzie – lepiej płatnej pracy.
Zwiększenie obecności kobiet na rynku pracy to ważne i potrzebne zadanie. Z danych GUS wynika, że pod koniec 2022 r. biernych zawodowo było ok. 2,2 mln Polek. [1] Dlatego też ogromne wsparcie z Funduszy Europejskich płynęło i wciąż płynie na aktywizację kobiet, które nie pracują i nie uczą się.
Pomoc jest realizowana w każdym regionie m.in. przez Wojewódzkie Urzędy Pracy i Powiatowe Urzędy Pracy. Przykład? W Wielkopolsce bezrobotne, poszukujące pracy i bierne zawodowo kobiety po 29 roku życia mogły liczyć na indywidualne doradztwo zawodowe, pośrednictwo pracy, szkolenia zawodowe i staże. To oczywiście tylko jeden z wielu projektów realizowanych w samej Wielkopolsce i w całym kraju. Liczba kobiet, które na przestrzeni ostatnich kilku lat skorzystały z podobnego wsparcia, liczona jest w tysiącach.
Praca na własny rachunek to marzenie wielu kobiet. Nie każda z nich dysponuje jednak kapitałem na rozkręcenie działalności. Co więcej, w początkowej fazie firma raczej pochłania pieniądze, niż je zarabia. Dlatego tak ważne jest wsparcie na start, które zapewniają Fundusze Europejskie.
Tego rodzaju projekty realizowane są w całym kraju. Dobrym przykładem jest Dolny Śląsk, gdzie kobiety miały szanse na szkolenia z prowadzenia działalności gospodarczej, skorzystały ze wsparcia doradcy w kwestii zakładania i prowadzenia firmy, a także otrzymały dotacje na start oraz wsparcie finansowe i doradczo-szkoleniowe w pierwszym etapie działalności. I to dzięki Funduszom. Podobnych projektów jest w całej Polsce dużo więcej.
Nowe nabory, nowe perspektywy
Również programy na lata 2021–2027 mają ofertę dla kobiet, które chcą wrócić na rynek pracy.
Wzorem lat poprzednich, projektów wspomagających aktywizację zawodową warto szukać m.in. w programach regionalnych. Warto śledzić strony miejscowych urzędów pracy, gdzie można znaleźć informacje m.in. o dotacjach na samozatrudnienie. O pomoc mogą się ubiegać również osoby zatrudnione na umowach krótkoterminowych, cywilno-prawnych, z niepełnosprawnościami.
Wsparcie będzie kierowane również do osób w wielu 18-29 lat, które są bezrobotne (także do absolwentów szkół i uczelni), nie uczą się i nie pracują oraz kobiet wychowujących dzieci. Więcej informacji można znaleźć na stronach urzędów marszałkowskich i powiatowych urzędów pracy.
Pośrednio aktywizacji zawodowej mam sprzyja też Krajowy Plan Odbudowy, a konkretnie finansowany z tych pieniędzy program Maluch+, wspierający powstawanie miejsc opieki nad dziećmi w wieku 0-3 lata, w tym żłobków i klubów dziecięcych.
Informacji o aktualnych naborach warto szukać na stronie Funduszy Europejskich.
[1] https://demagog.org.pl/wypowiedzi/ile-polek-nie-pracuje-i-pozostaje-biernych-zawodowo/?cn-reloaded=1
Od cebuli i szczypioru do pełnowartościowych dań – pod Kielcami mieści się jeden z wiodących europejskich producentów liofilizowanej żywności. Po gotowe posiłki sięgają alpiniści, sportowcy, a także "zwykli" ludzie, którzy w codziennym pędzie chcą sięgnąć po coś sprawdzonego.
O historii marki, jej rozwoju na przestrzeni lat i kosmicznych – dosłownie – wyzwaniach na przyszłość rozmawiamy z Laurą Godek, właścicielką LYOFOOD. Dania produkowane przez kielecką firmę są dostępne w większości sklepów outdoorowych w Europie.
Jak to się stało, że rozpoznawane na świecie liofilizowane posiłki zaczęły powstawać w Kielcach?
Laura Godek, właścicielka LYOFOOD: Wszystko zaczęło się ponad 30 lat temu. Pod koniec lat 80. mój tata, pracownik stacji krwiodawstwa, zajmował się liofilizacją osocza krwi [liofilizacja to proces polegający na sublimacji, czyli odparowaniu lodu z zamrożonego produktu – przyp. red.]. Gdy na szczeblu rządowym zapadła decyzja o rezygnacji z tej technologii jako zbyt drogiej, maszyny zostały wystawione na sprzedaż. W tym samym czasie moja mama znalazła ogłoszenie w gazecie, że pewien Holender szuka liofilizowanej cebuli. Kupili więc z tatą liofilizator, zrobili próbkę i dołożyli do tej cebuli szczypiorek. Klient był zachwycony i z zamówieniami wracał przez kolejnych kilka lat.
Jeden klient przez kilka lat to jednak bardziej hobby niż biznes.
Na tamten moment i skalę to działało. W sezonie wiosenno-letnim szczypiorek, w jesienno-zimowym pieczarka. Później doszli kolejni klienci, polskie mleczarnie, pośrednicy handlujący liofilizatami na rynkach zagranicznych. Powoli, krok po kroku. To był dobry czas na rozwijanie technologii. Natomiast w połowie lat 90. zgłosili się do taty polscy himalaiści z prośbą o przygotowanie żywności na wyprawę na K2. Były to warzywa i produkty, które można było w prosty sposób przygotować na wysokościach, ale też pierwszy zliofilizowany posiłek. Gotowe danie okazało się strzałem w dziesiątkę. W środowisku podróżniczym szybko rozniosło się, że jest taki zakład pod Kielcami, gdzie można przygotować ekspedycyjną żywność. Wtedy zaczęli się zgłaszać kolejni, m.in. Roman Paszke, który szykował się do opłynięcia globu na katamaranie Warta-Polpharma.
A kiedy ty wkroczyłaś na tę scenę?
Z siostrą zaczęłyśmy się angażować jeszcze na studiach, pomagając w promocji marki. Byłyśmy tłumaczkami podczas wizyt zagranicznych klientów, jeździłyśmy na targi i festiwale podróżnicze, gdzie zainteresowanie naszymi produktami było naprawdę spore. Jednak przełom nastąpił w momencie, gdy postawiliśmy sklep internetowy, choć patrząc na to z dzisiejszej perspektywy, była to raczej manufaktura (śmiech). To były początki e-commerce w Polsce, a my drukowaliśmy etykiety produktów na drukarce w biurze. Niemniej klienci docenili, że już nie muszą zamawiać dużych ilości – tak było wcześniej, bo inaczej nie opłacało się uruchamiać produkcji. W sklepie mogli kupić kilka, a nawet jedną sztukę. To był początek zmian, okazało się, że żywność można sprzedawać przez internet.
Wtedy wpadłyście na pomysł, by podbić rynki zagraniczne?
Mimo dużego zainteresowania nasz produkt wciąż był niszowy. Dlatego postanowiłyśmy z siostrą wyjść do klienta zagranicznego i założyłyśmy spółkę w Niemczech, która miała obsługiwać kraje niemieckojęzyczne. Nie było łatwo, rynek podchodził do naszej marki raczej sceptycznie. I wtedy nastąpił kolejny przełom – dostaliśmy The Gold OutDoor INDUSTRY AWARD 2013, najważniejszą i najbardziej rozpoznawalną nagrodę w branży, przyznawaną za wybitne osiągnięcia jakościowe, innowacyjne i projektowe. Dostaliśmy ją jako pierwsza firma w Polsce z branży outdoorowej i pierwsza w historii, która produkuje żywność. To otworzyło nam drzwi do szerszej dystrybucji za granicą. Motorem napędowym naszych działań była też współpraca z podróżnikami, którzy zabierali nasze produkty na międzynarodowe wyprawy. Ich rekomendacje i zapewniania, że to najlepsze jedzenie liofilizowane, jakie jedli, pokazywało nam, że jesteśmy na dobrej drodze i nie powinniśmy się wycofywać.
Czy ten rynek wciąż jest niszowy?
Jeśli porównamy go do rynku spożywczego, to na pewno. Niemniej rynek ten rośnie wraz ze wzrostem świadomości konsumenta – dotyczącej zarówno samej technologii, jak i zdrowego odżywiania. Liofilizacja pozwala utrwalać produkty bez sztucznych konserwantów i dodatków.
Naszym odbiorcą jest osoba, która spędza aktywnie czas na świeżym powietrzu. Niekoniecznie musi to być wyczynowiec czy podróżnik, który jeździ w niedostępne miejsca. To może być ktoś, kto lubi być niezależny, ale równocześnie chce czuć się zabezpieczony, mieć możliwość zjedzenia posiłku w miejscu, gdzie nie ma do tego odpowiedniej infrastruktury. Mamy też coraz więcej klientów, którzy używają naszych produktów na co dzień: w biurze czy w drodze.
Jak wygląda wasza konkurencja?
Od kilku dobrych lat zaczęło powstawać coraz więcej zakładów zajmujących się liofilizacją w Polsce, mój tata żartuje, że staliśmy się europejskim zagłębiem liofilizacji. Takich firm jak LYOVIT – firma mojego taty – jest w Polsce kilka. Natomiast zakładów, które specjalizują się w produkcji dań obiadowych, a więc takich jak nasz, praktycznie nie ma. To bardzo skomplikowany proces, w Europie jest może 10 liczących się producentów. LYOFOOD specjalizuje się w rynku detalicznym, czyli w produktach kierowanych do konsumenta. LYOVIT działa w modelu B2B, czyli sprzedaje hurtowe ilości liofilizowanych składników do przemysłu spożywczego.
Zatrudniamy ponad 20 osób, a LYOVIT, gdzie przeprowadzamy cały proces liofilizacji, około 60. W tej chwili mamy ponad 40 produktów i ta lista cały czas się rozszerza. Nasze dania można kupić na ponad 30 rynkach. Działamy w całej Europie, a najdalej wysyłamy produkty do Chile.
Jak wygląda wprowadzanie nowego produktu na rynek? Skąd czerpiecie pomysły?
W gust konsumenta nie jest łatwo trafić, smak to jest subiektywna kwestia. Staramy się jednak tak budować naszą ofertę, by każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Ważne, by gama produktów była szeroka, by dieta tych, którzy korzystają z naszych posiłków podczas długich wyjazdów, nie była monotonna. Wprowadzenie produktu na rynek trwa około roku. Ten czas wykorzystujemy na dopracowanie receptury, smaku, przeniesienie tego na technologię gotowania większych ilości jedzenia, weryfikację tego, jak produkt się zachowuje po liofilizacji, badania czy wybór odpowiednich dostawców. Dyskutujemy, wprowadzamy alternatywne próbki, testujemy… To bardzo kreatywny proces.
W swojej dotychczasowej historii sięgaliście też po unijne środki. Na co potrzebowaliście wsparcia?
Fundusze unijne są dla firm dodatkowym napędem i tak należy je traktować. Przy pomocy tych pieniędzy można zrealizować plany szybciej, zmniejszając przy tym ryzyko inwestycyjne. Dotychczas korzystaliśmy z funduszy na promocję – projekt Go to Brand – dzięki czemu mogliśmy promować nasze produkty za granicą. Sięgnęliśmy też po dofinansowanie na doposażenie parku maszynowego z RPO Województwa Świętokrzyskiego. Dotacja pozwoliła nam kupić maszyny półautomatyczne do pakowania. To był krok milowy w rozwoju firmy, przeszliśmy od manufaktury, pakowania ręcznego na półautomaty, dzięki którym mogliśmy znacząco poprawić wydajność produkcyjną.
Czy to są trudne pieniądze?
Niełatwe jest aplikowanie, trzeba pozyskać gwarancje bankowe, a i rozliczanie nie jest proste. Trzeba się do tego przygotować i skrupulatnie realizować. To zrozumiałe, że ten, kto finansuje projekt, musi weryfikować, czy pieniądze są wydawane na to, na co miały być. Nie jest tak, że napiszemy wniosek i zrealizujemy to, co chcemy. Trzeba dać coś w zamian, trzeba poświęcić czas. Dlatego warto po unijne fundusze sięgać wtedy, kiedy potrzebujemy wsparcia, by zrealizować konkretne plany. Nie można wymyślać potrzeby tylko po to, by wpasować się w finansowanie z konkretnego naboru. Programy są coraz bardziej dopasowane do potrzeb, planów rozwoju regionów czy kraju. I dobrze, gdy wspierają planowany rozwój firmy w określonym kierunku.
Mówisz, że sięganie po unijne fundusze absorbuje czas i energię. Czy w takim razie było warto?
Jak najbardziej! Zbudowanie takiego parku maszynowego bez pomocy z UE wymagałoby wzięcia kolejnych kredytów. Dzięki tym pieniądzom zwiększyliśmy nasze moce produkcyjne i zaczęliśmy działać usługowo – pakować produkty liofilizowane dla innych marek.
Sięgniecie po wsparcie z kolejnych programów?
Myślimy o tym, mamy kilka projektów w tyle głowy. Musimy tylko sprawdzić, czy nasze plany będą spójne z wymaganiami naborów. Prowadzimy działania B+R m.in. w zakresie zastosowania liofilizacji do produktów, które nie są dostępne na rynku.
Gdzie dziś jest LYOFOOD?
Jesteśmy w europejskiej czołówce producentów liofilizowanych gotowych posiłków. Marką wybieraną przez większość profesjonalistów. Wspiera nas międzynarodowy zespół ambasadorów, którzy wykorzystują nasze produkty podczas wypraw, i nie jest to płatna współpraca ani zabieg marketingowy. To są podróżnicy, którzy wybierają produkty ze względu na ich jakość.
A gdzie będziecie jutro?
Chcemy wyjść z outdoorowej niszy i skupić się na edukacji na temat technologii liofilizacji, która nie tylko jest najlepszą metodą utrwalania żywności, ale też sposobem na przeciwdziałanie marnowaniu żywności. A to jeden z największych problemów, jeśli chodzi o zrównoważony rozwój i ochronę środowiska naturalnego.
Mamy też plany kosmiczne, o których nie mogę mówić. Zdradzę tylko, że chcemy stworzyć linię produktową, która będzie powiązana z elementem edukacyjnym na temat liofilizacji i wykorzystania technologii na potrzeby przemysłu kosmicznego. Chcemy edukować dzieci i młodzież, czym jest sama technologia.
Nasz nadrzędny cel – produkcja zdrowej żywności najwyższej jakości, która będzie dostępna wszędzie tam, gdzie jest potrzebna – pozostaje aktualny.
Materiał powstał we współpracy z Ministerstwem Funduszy i Polityki Regionalnej ze środków Funduszu Rozwoju Regionalnego.